Dziś czuję się odrobinkę lepiej. Miałam ciężki, ale owocny dzień w pracy. Pojutrze mam wolne, będę miała zajęty cały dzień, trochę ubolewam, że nie znajdę czasu na odpoczynek. Ale już niedługo wracam do domu na kilka dni. Potrzebuję naładować baterie.
Wbrew pozorom lubię tam wracać. Tak, jak już wspomniałam, babcię pokochałam dopiero po wyprowadzce. To kochana kobieta. Nie miała łatwego życia, dlatego też nie umiała okazać uczuć tak, jakby można było tego oczekiwać po babci. Łatwo wpadała w złość, chyba zresztą odziedziczyłam to po niej. Frustację wylewała na mnie, bo nie było nikogo innego. Nigdy nie zapomnę, gdy któregoś razu chciałam pójść po szkole do wspomnianej w poprzednim poście przyjaciółki. Zapytałam, czy mogę skoczyć na 10 minut do Gosi-mieszkałyśmy obok siebie. Babcia stanowczo zabroniła, nie podając konketnego powodu. Mogłam zamilknąć. Ale odpowiedziałam ciche ''dzięki''. To był mój błąd.
Ruszyłam w stronę drzwi, by poinformować przyjaciółkę, że spotkamy się innego dnia. Zaraz za mną usłyszałam babcię. Chwyciła mnie za włosy tak mocno, że uklękłam na ziemi. Krzyczała, że nie będę w taki sposób się do niej odnosić. Gosia wszystko widziała. Nie zapomnę upokorzenia, jakie wtedy odczuwałam.
W okresie gimnazjum nie było lepiej. To ten głupi, szczenięcy okres, w którym ma się wrażenie, że jest się dorosłym. Drogi moje i Gosi rozeszły się na dobre. Ona poznała innych ludzi. Zaczęła palić, chodzić na imprezy, w późniejszym okresie chodzić do łóżka z byle kim. Nie poznawałam jej. Nie twierdzę, że to jej wina, że ta przyjaźń się rozpadła-sama o nią za specjalnie nie walczyłam. Po prostu...wszystko ucichło.
Wtedy też poznałam Dominika. Fantastyczny chłopiec, starszy ode mnie o trzy lata. Niezbyt atrakcyjny, ale o wielkim sercu. Zakochałam się, po raz pierwszy w życiu, trochę bardziej na poważnie. Miałam wtedy czternaście lat. Byliśmy ze sobą dwa lata. Mimo tego, że oczywiście w tamtym okresie to miała być miłość do końca życia, byliśmy za młodzi, by potrafić o to dostatecznie mocno zadbać. Jednak jestem mu wdzięczna za ten okres. Z biegiem czasu mogę z czystym sercem stwierdzić, że był najlepszym partnerem, jakiego kiedykolwiek miałam. Choć nie zawsze się dogadywaliśmy. Z jego powodu często dokuczano mi w szkole. Dominik miał sporą nadwagę, długie włosy i specyficzną bliznę na ustach. Ale zakochałam się w jego osobowości, nie wyglądzie. To z nim przeżyłam swój pierwszy raz. Rozstaliśmy się przez brak dojrzałości z obu stron. Zgodnie stwierdziliśmy, że nie jesteśmy gotowi na długotrwały związek.
W gimnazjum poznałam też Amelię i Kasię. Amelia była roześmianą, nieco głupiutką dziewczyną, z której każdy robił sobie jaja. Z kolei Kasia była pewną siebie outsiderką, która łatwo nawiązywała znajomości, choć była fałszywa jak diabli. Jak to się stało, że nasza trójka zakumplowała się na dobre i na złe? Nie mam pojęcia. Ale po raz drugi poczułam, że gdzieś w tym całym syfie znalazłam dla siebie miejsce.
Brzmi jak fajna historia, prawda? Niestety, nie jest nią.
Z Kasią przez kilka chwil łączyło mnie coś więcej, niż tylko przyjaźń. Jej pierwszej powiedziałam o tym, że jestem biseksualna. Powierzałam jej swoje sekrety. Ona zresztą też. Spotykałyśmy się po szkole, robiłyśmy zdjęcia, śpiewałyśmy. Była fantastyczną przyjaciółką. Do czasu, gdy nie zdradziła moich prywatnych spraw pierwszemu lepszemu facetowi. Reszty możecie się już domyślać.
Nie radziłam sobie z ówczesnymi problemami. Dominik był dla mnie sporym wsparciem, ale widywaliśmy się tylko raz w tygodniu. Zaczęłam się okaleczać, by nie myśleć o bólu psychicznym. Nie robiłam tego umiejętnie-moje ciało pokrywały krwawe ślady, które dość szybko schodziły, ale przez kilka pierwszych dni wyglądały paskudnie. Babcia nie omieszkała tego skomentować-gdy któregoś dnia nie wytrzymałam jej kolejnych obelg i wyszłam do swojego pokoju, krzyknęła za mną tylko: ''tak, głupia, idź! idź i się potnij!''.
W tym czasie zbliżyłyśmy się do siebie z Amelią. Mimo tego, że była bardzo roztrzepana, naprawdę mogłam jej zaufać. Mogę do tej pory. Nie zdradzę swojego obecnego wieku, ale znamy się już wiele, wiele lat i dalej jest tą samą, cudowną, zakręconą przyjaciółką.
Przeszła w życiu o wiele więcej niż ja. Była bita przez rodziców. Wyśmiewana. Wykorzystywana. A mimo tego uśmiech nigdy nie schodził jej z twarzy. Nie chciała martwić mnie swoimi problemami-o jej okropnym dzieciństwie dowiedziałam się dopiero kilka lat temu.
Nigdy nie zapomnę, gdy byłyśmy razem na domówce. Zamknęłyśmy się w osobnym pokoju i wykorzystałyśmy okazję, by szczerze porozmawiać o osobach, które się na niej znajdowały. Między innymi był tam Dominik, który podrywał jakąś dziewczynę na moich oczach.
Wzięłyśmy alkohol. Sprawy potoczyły się szybko. Nie, nie mam na myśli seksu, zboczeńce. Płakałyśmy. Przytulałyśmy się, jakbyśmy miały tylko siebie na świecie. Dowiedziałam się mnóstwa rzeczy, bardzo przykrych rzeczy, których Amelia doświadczyła. Serce pękało mi na pół, chciałam zabić każdą osobę, która wyrządziła jej krzywdę. Moja siostra. Moja kochana Amelka.
Ale i my miałyśmy swój kryzys, spowodowany poznaniem nowego faceta. Faceta, który, jak do niedawna myślałam, wyrządził mi największą krzywdę na świecie.
Myliłam się. Potem było tylko gorzej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Express yourself.